Rwiesz włosy z głowy, nie odpoczywa mózg Przekrwione oczy, blade wargi, krew odpływa z ust I cieknie powoli przez nos, w uszach cisza Struny z trudem głos wymuszają dzisiaj Oddech cię boli jakbyś w krtani miał nóż Więc oddychasz powoli by nie zranić swych płuc Żyły pulsują co raz prędzej na rękach Oddech zamieniasz na dwutlenek węgla Zimny łyk wody starasz się przełykać Zamyka się tchawica i pulsuje ci grdyka Zdarte łokcie i wewnętrzne części dłoni Zupełnie jakby nie pasowały pięści do nich Hemoglobina mija szybko aortę Chociaż serce by chciało robić wszystko najwolniej I ta krew tętni w setki miejsc To tylko ty - 36 i 6
Popatrz w dół, to nie świat masz u stóp - to brud Gdy twarde pięty uderzają o grunt Skręcone kostki, dziesiątki siniaków na łydkach Piszczele co do ostrych krawędzi mają dystans Kolana zdarte w upadkach na szkło Kiedy osiągały parter w reakcjach na zło Już bardzo dobrze żyły znają drugi obieg Bo przez alkohol znów nie dajesz odpocząć wątrobie Znów w tobie kipi testosteron Pobudzając drugi mózg nazywany męską sferą Krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste I kopie cię po dupie co raz częściej jeszcze mocniej Blizna na brzuchu, która dała wolność Jakoś nie bardzo, raczej - samodzielność pozorną Jakie to wszystko jest kruche, sam wiesz To tylko ty - 36 i 6
36 i 6 stopni Celsjusza 70 procent wody i dusza 5 litrów krwi, jedno serce ją tłoczy i jeden ty by to wszystko zjednoczyć