[Sokół] Tyle dni, tyle lat obok siebie, Tyle razy była pomoc w potrzebie Wir wydarzeń wszystko było luks, Nigdy nie wiesz gdzie czai się sztruks. Masz mózg, masz serce, masz werwę, Ale masz też ręce pazerne Pomyślałeś – ‘przyjaźń poświęcę, za tę cenę będę miał więcej’. Wiesz, ja do tego mam proste podejście, A Ty jeszcze krytykujesz mnie na mieście. Po co było deklarować konkretnie? Prawdziwi robią to bezszelestnie. Byłeś tym, co gloryfikował przyjaźń, Nawet ZIP Skład tyle o tym nie nawijał. Klimat sprzyjał, zarobkowa ekipa jest zdrowa, Mógłbyś więc perorować. Po co hasła i wszystkie te słowa? Lepiej w ciszy lojalności dochować. Czy to strach, czy zawiści choroba? Trudno się dziś we wszystkim zorientować. Może powinienem ci podziękować, Bo pokazałeś mi prawdziwy obraz. Zawiodłeś – co tu świrować, Cóż, nigdy nie wiesz gdzie czai się sztruks [Marysia Starosta] ref.: Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks, Tyle wielkich, konkretnych przeszkód. Dobrze wiesz, tych prawdziwych bierz Tutaj musi czysto być. [x2] Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks, Tyle wielkich, konkretnych przeszkód. Dobrze wiesz, tych prawdziwych bierz Tutaj musi czysto być. [Sokół] Prowadząc pod ścianę wiążesz mi oczy, Czuję jak wolno bije mi serce. Planeta wciąż coraz szybciej się toczy Idę powoli, a czuję, że biegnę. Wiem dobrze, że gdybym podskoczył Stanie się to w zepsutym tempie Ziemia zrobi ze cztery obroty A ja spadnę dokładnie w to samo miejsce. Tyle razy mówiłeś o prawdzie, ani razu nie powiedziałeś prawdy. Tyle razy brzmiałeś poważnie, nigdy jednak nie byłeś poważny. Tyle razy mówiłeś wyraźnie, liczy się fason, sznyt, gust. Dziś widzę, że to gruby SZTRUKS. [Marysia Starosta] ref.: Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks, Tyle wielkich, konkretnych przeszkód. Dobrze wiesz, tych prawdziwych bierz Tutaj musi czysto być. [x2]