Gdy wypluwam z siebie słowa znika bon ton Kali F.I.R.M.A. a nie Sean Paul Zapnij pasy bo latam wyżej niż Concorde Dla prawdziwych wita , dla łaków homonto By odnaleźć mnie człowieku zbędny Tom Tom Jak nie łapiesz tego rytmu to się ciąg Son To uliczna partykuła, spod wkurwionego pióra Szanuje mnie ulica, gardzi tym prokuratura Kolejna chmura, wznoszę się na wyższy pułap Kolejny postulat, z myślą nie o tronie króla Gruba pula w gula temu co mu to nie hula Nie jednego ura bura krocze zdobi się kula Taki nie zakuma słów które na tych bitach turlam Pasuje tu jak ulał jak do Bradzkiej Turnau.
Ref. Kali, Kali, Kali, Kali, Kali, Kali Tak ten co na non stopie pali, pali Nie prowadzę po pijaku płynę na dymu fali Lolek się tli Kali, Kali, Kali, Kali, Kali, Kali Tak ten co nie poda ręki policji Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma takiej siły Do końca mych dni
2. Ja nie robię tej muzyki dla kiwki Nie dla hajsu, sławy i głupiej dziwki Palę lolki, nie wodorosty z fifki I mam wyjebane na podejrzane używki. Jadę na relaksie bez przypinki Ale tam gdzie gram płoną budynki Moje słowa w furach, na ustach i na murach Jestem tutaj będę bratku nie zamulam Masz tu rap co wygina kraty w murach Dobrych chłopaków leczy a kreatury uczula Nie do zatrzymania kula dla tego ciula Co mu matula nie wytłumaczyła że na honor się nie lula Kumasz ten przekaz nie dla wszystkich Styl unikalny jak mych palców odciski
Ref. Kali, Kali, Kali, Kali, Kali, Kali Tak ten co na non stopie pali, pali Nie prowadzę po pijaku płynę na dymu fali Lolek się tli Kali, Kali, Kali, Kali, Kali, Kali Tak ten co nie poda ręki policji Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma takiej siły Do końca mych dni