Przedziwny swąd nagle miastem zawładnął Jakby na miasto wielkie gówno spadło! A to poteło mi coś w oknie, nad uchem Obudziłem się mokry jakbym spał pod kożuchem
Potąd mam już tych potwornych przypadków! Ewidentnie coś tu jebie, to nie zapach bratków Jestem w potrzebie zaraz wiedzieć co się dzieje, Otworzę okno, coś zobaczę, wiatr mi smród wywieje
Patrzę, a tu grupa gówniarzy Siedzi na ławce i jakieś gówno smaży Siwy dym, silny smród, siny ranek! Kto by chciał się raczyć ten ma raczej przejebane
Pomyślałem - co za syf tuż po nocy?! Niezłe gówno musi być bo aż szczypie w oczy! Więc ubrałem się co koń wyskoczy, Opierdolę tych gówniarzy - miałem sen proroczy
Patrzę, a tu idą kumpla starzy Stary uśmiechnięty, jakieś gówno ma na twarzy Babka idzie obok, bez komentarzy... Gówno jak ozdoba, chyba jej się podoba
Wszedłem do sklepu kupić coś na śniadanie, Reklamie gówna przypatruję się na ścianie Łapię za chleb, jeb! I w kolejce staję, Sprzedawca jakieś gówno ludziom wciąż sprzedaje
Co to? Gówno błyszczy jak złoto Może ja wydziwiam, ale zadziwia prostotą W koło leży to-to namacalne Młode gówno, obok stare jak rysunki skalne
Dość mam tego, mowię prosto: Konfrontacja ta zakończy się ripostą Nie zakrztuszę się już tą ością Zburzę gówno w murze jak tą ścianę nośną
Jak to zrobię? Powiem grzecznie: Otóż ja ją wypierdolę własnoręcznie, Wielką dziurę w murze gówna Czerwony album to dla gówna będzie trumna
Posłuchaj tego jeśli wiesz o co biega: Pięć dla każdego, który gówno to dostrzega! Dab ci sens dał, nie będę się już więcej znęcał, I tak to zbyt gówniany temat żebym się rozkręcał