Dziś nie wiem czemu wstałam blada, na stole list tuż obok pomarańczy, na wpól otwarta twa szuflada, a ja cóż, ja od dzisiaj nie tańczę.
Melodramatów nie lubiłam, wolałam blichtr niż burą, Czarną Hańczę, nie, niespecjalnie była miła... A dziś – no cóż, od dzisiaj nie tańczę...
To tango, nie-tango, to Tango Tandresse, to tango, nie-tango, co wierne jest, to tango z kokardą , to Tango Tandresse, to tango, nie-tango, kipiące po kres!
Dziś nie wiem czemu gubię buty, pieniądze drę, a myśli jak szarańcze. Na wpół otwarte leżą nuty, a ja – cóż, ja od dzisiaj nie tańczę. Kochany, zawsze tak to było, coś mnie goniło, za kudły brało, łamało palce, jakoś się żyło, coś się piło, a dziś – no cóż, od dzisiaj nie tańczę.
To tango, nie-tango, to Tango Tandresse, to tango bez blagi, co wierne jest, To tango z kokardą, to Tango Tandresse, to tango, nie-tango, co wierne jest .
Dziś nie wiem, czemu stoisz blady, na stole list, tuż obok pół cytryny. I znowu pełne twe szuflady, a ja – cóż, ja jak zwykle bez winy. Ja happy endów nie lubiłam, wolałam styl niż teksty, że zawalczę i nie specjalnie się marzyło, że kiedyś, że kiedyś – zatańczę.
To tango, nie-tango, to Tango Tandresse, to tango bez blagi, co wierne jest, to tango z kokardą , to Tango Tandresse, to tango bez blagi, kipiące po kres!
A dziś – no proszę, świeży pet przy łóżku, tuż obok pełna szklanka. A dziś – no proszę, świeża para skarpet, po prostu sielanka!