Na końcu świata wieś O której Bóg zapomniał dawno już Tam nawet Słońca słabszy blask jest I inny Księżyc świeci ludziom do snu A oni jak z obrazka chwalą życie, piękny czas I on pośród nich jak zły duch, zawsze sam
Choć boi się czasem prosi o chleb Który dał wczorajszy stół Gdy puka im do drzwi Spychają go za próg nie szczędząc przykrych słów Wtedy siada, płacząc gdzieś daleko pośród wzgórz, złotych pól I dziwne myśli krążą mu po głowie, w sercu ból...
Dlaczego nie chcą mnie? Dlaczego śmieją się i kopią jak wściekłego psa? I zanim przyjdzie świt, nim wyschną moje łzy Co noc przerywa sen ich krzyk
Inny – czego szukasz pośród nas? Inny – nieszczęsny przybłęda Inny – I winny sobie sam Inny – niż ty, niż ja
Minął rok, kolejny rok już nie chodził żebrać Nie pukał w drzwi Byli tacy co szukali go Nie mieli przecież z kogo drwić Mówili odszedł, umarł, uciekł, wybrał inny świat I nigdy już nie będą wiedzieć jak bardzo chciał być taki sam
Inny – czegoś szukał pośród nas? Inny – wciąż słyszę twój płacz Inny – a może właśnie taki sam? Inny – jak ty, jak ja...