Na koniec ciężkiego dnia, na koniec ciężkiego dnia Gdy słońce już w lesie zaczyna się chować To nie wiem jak wy, ale ja, to nie wiem jak wy, ale ja Ja lubię tak sobie ot ciut pożeglować
Szklaneczka cieszy się, bo; szklaneczka cieszy się, bo Bo widzi, że coli butelkę wytaczam I przypomina mi o…, i przypomina mi o… O odrobinie rudego whiskacza,
Od brzegu szklanego, po szklany horyzont Gdzie szronu rozpina się mgła Płyniemy spokojnie, pośpiechem się brzydząc, Plasterek cytryny i ja
Nie raz słyszałem już, że; nie raz słyszałem już, że Że takie wieczorne pływanie mnie zgubi A ja właśnie taki mam styl, a ja właśnie taki mam styl Niech każdy tak sobie żegluje – jak lubi
Lecz jeśli martwi was fakt, lecz jeśli martwi was fakt, Że rejsy zaczynać wieczorem najtrudniej W porządku przyrzekam wam dziś, w porządku przyrzekam wam dziś, Od jutra już zacznę wypływać w południe
Od brzegu szklanego, po szklany horyzont Gdzie szronu rozpina się mgła Płyniemy spokojnie, pośpiechem się brzydząc, Plasterek cytryny i ja
Od brzegu szklanego, po szklany horyzont Gdzie szronu rozpina się mgła Płyniemy spokojnie, pośpiechem się brzydząc, Plasterek cytryny i ja