nadchodzi dzień otrząsam się przez cały czas mechanicznie strzepuję niewidoczny pył staram się obmyć kolejny kurz osiadający na włosach przeczesuję je przecieram oczy ścierając wgryzające się ziarna piasku łudzę się, że to normalny objaw
stan zmęczenia to wszystko
wina tego, że gwiazdy nade mną i nadchodzi dzień tylko z czasem pamięć przywołuje kolejny news który będzie starał się zwalić z nóg
o tym mordercy który pociągnął za spust w moim imieniu wykonana egzekucja? z każdym telefonem z każdym elementem ubrania z każdym kęsem jedzenia które przejechało pół świata oglądam się w lustrze i strzepuję niewidoczny pył moje odruchy starają się kolejny raz uwolnić z poczucia winy
za to że, śmieję się, kocham, jem, ubieram się pada kolejny strzał
bang, bang w imię tego świata który jest po drugiej stronie już nie żyjesz w momencie narodzin
więc zapada zmrok wtedy jesteśmy tylko my są gwiazdy i to one świecą i łączą to co połączone nie powinno być