Już niedługo zapalę świece by uczcić naszą pamięć Odeszliśmy z własnej woli Nie chcąc żyć tak normalnie - nienormalnie Nie chcę rzucać żalu Płacz niech będzie rozkoszą Nigdy nie przypomnę sobie, jakie było to życie Ludzkość w okowach obowiązku Niezdolna do wyboru, zdana na łaskę ideałów Ludzkość ukrzyżowana A ja byłem wolny, byłem Piotrem Który trzykrotnie wyparł się Chrystusa! Nie ufam nikomu, każdy jest samotnikiem Za życia i po śmierci Skrajna nienawiść ogarnia mój umysł W egoistycznej egzystencji Odchodzę w nicość, obracam się w niebyt Rozpływam i rozpadam się Ujrzałem marność wiary Odchodzę w niematerialną rzeczywistość Nie chcę o tym myśleć, zostawiłem cierpienia Nie tak miały boleć, ukryte w sercu marzenia Złudne obietnice i nadzieje, powtarzane od wieków Okłamały nasze dzieje Ja mam dość, odchodzę, spadam w przepaść!