Nauczyła mnie jak żyć Pokazała drogę, drogę którą chciałem iść Jak dla dzieci które chcą Choć przez chwilę poczuć Gdzie naprawdę jest ich dom Ja ciągle pamiętam i nigdy nie zapomnę
Dla mnie ulica była domem Te wszystkie chwilę tam spędzone Burdy, bary, ludzi, miejsca cały czas będę pamiętał. Na dnie serca skryłem w sobie słowa, które pali ogień Myśli w których się pogrążam na krawędzi żyjąc z noża
Nie wiem czy wiesz jak wygląda życie Gdy dzieciaki grzecznie idą spać Gdy budzi się chaos brudnej ulicy Potrzeba kolejnych ofiar Tamci z policją trzymają sztam Dragi płyną rynsztokami miasta Kona z bólu w ciemnej bramie jakiś stary pederasta Wszędzie pełno krwi i zbite szkło Płonie centrum - a to co za noc.
To mechanizm przetrwania On się toczy własnym torem bo agresja na ulicach jest zjawiskiem uzasadnionym Samobójcy, w parkach chuligani w knajpach a policja ciągle prowokuje starcia Już parę chwil wędruje potem to wszystko eksploduje Każda blizna rodzi masę wspomnień Tego nie da się zapomnieć
Dla mnie ulica była domem Te wszystkie chwilę tam spędzone Burdy, bary, ludzi, miejsca cały czas będę pamiętał. Na dnie serca skryłem w sobie słowa, które pali ogień Myśli w których się pogrążam na krawędzi żyjąc z noża
Tak mało znam słów by móc to wszystko opisać w tym jednym z krótkich listów zachować go lub rzucić w kąt odejdziesz zanim sam popełnisz błąd nie dla Ciebie życie przez ból i łzy rzeczywistość w której pełno krwi otacza Cię ze wszystkich stron czy właśnie tak ma wyglądać Twój dom (tak ma wyglądać Twój dom)
Więc odejdź stąd W spokoju zostaw to W końcu normalnie zacznij żyć Nie zagrozi Ci już nic