Dziś obudziłem się choć tętno mam miarowe Ktoś przeraźliwie w środku nocy morde drze Podpierdolili mi z piwnicy nowy rower Na parapecie leży granatowy śnieg
Bezmyślne gęby mych sąsiadów żują gumę A na trawnikach srają wciąż bezpańskie psy Generał w telewizji wciąż przeciąga stronę Nie jestem wściekły jestem tylko trochę zły
Dziki kraj, od morza do morza Dziki kraj, z piekła na szczyt Dziki kraj, sowiecka obroża Dziki kraj, tak nie da się żyć
Na wielkim oceanie bezwzględnego chamstwa Unosi się dyskretnie alkoholu mgła Bo uszy zanurzone w płytkim szambie kłamstwa Idziemy razem z kolegami w miasto chlać
To zimy zimny rosół, ciepła deska klozetowa Wprowadza mnie w dość dziwny, depresyjny stan Ile bagażu może zmieścić moja głowa 13 grudnia a ja w barze siedze sam
Dziki kraj, od morza do morza Dziki kraj, z piekła na szczyt Dziki kraj, sowiecka obroża x2 Dziki kraj, tak nie da się żyć