czuję duszę się i znów dzień ucieka mi resztką sił zrobię to, chwytam tak za rękę ją i choć biegnie ona wciąż, ja podążam razem z nią jeśli przegram dziś, sczeznę w głuszy całkiem sam
śmierć śmierć dyszy tak, dyszy tak nade mną wciąż szkaradną łapą trzyma, mocno ściska kości dwie zagram z nią jeszcze raz znów o wszystko albo nic razem z nią będę wprost, będę wprost do piekła iść
jeszcze jeden raz zanim zniknie cały świat na firmamencie gwiazd odnajdziesz mnie nim minie czas
znów rzuciła kości dwie, patrz jak cicho toczą się zaraz znowu jak co dzień, jakaś liczba padnie z nich z marnej olszy krzyż budować, potem krzyż ten jak garb nieść padła liczba, huknął grom: 6 6 6
jeszcze jeden raz zanim zniknie cały świat na firmamencie gwiazd odnajdziesz mnie nim minie czas