Każdy swój krzyż niesie Sam nie wiedział wcześniej co mu to później przyniesie Jakie konsekwencje, najebany i naćpany na imprezie sięgnął po nóź W adrenalinie młynie, przy urwanym filmie Awantura, która dusze skradła chłopaczynie Co z nim najpierw pił, następnie skończył w mogile Dramat, plama krwi teraz śni mu się po nocach Przy czym ćwiarę dostał, mały włos od dożywocia
Śmierć, za nią, gnicie w lochach. I z innej strony popatrz Spójrz na rodziny dwóch, w tym wypadku, ofiar Klątwa która postać ma smutku i żalu Nikt nie cofnie czasu, litrów łez, Treść morału: Wszystkim przykroi jest, jedne błąd tyle pozmieniał Z życia wzięty tekst, abyś swe życie doceniał Byś przemyślał sens, zastanowił się dwa razy przed Jaki krzyż uniesiesz z takim kur* będziesz szedł
Błąd, ciężki błąd - kosztuje grubo W tym przypadku związany był z prochami i wódą Gdy korba odpier*, różne są tego skutki Nieodwracalne chwile przejścia piekielnej furtki /2x
Przeznaczenie dusi nieraz bardziej od czadu To co mówię traktuj jako formę przykładu Jak w tym przypadku mówią do niego dziadku Choć ma 40 lat od 20 lat w melanżu Kiedyś dobrze stał, odjebało mu od hajsu Wszystko rozjebał jakby wstąpił w niego tajfun Dziś to zwykły bankrut, bez zaplecza w banku Bez dachu nad głową i rodziny Sam ze sobą na przystanku, sponiewierany żul, potargany Obszczany, zasrany, brudny, śmierdzący, pijany Potrzeba wypicia dużo silniejsza od szamy Przed tym był ostrzegany, lecz do niego jak do ściany Męczy go to; krzyż który niesie nie jest lekki Nie chce mu się żyć, na samobójstwo za miękki Tak wiec musi gnić, od butelki do butelki tkwić w bagnie Nic już nie będzie takie jak dawniej
Błąd, ciężki błąd - kosztuje srogo Zastanów się, ziom, jaką idziesz drogą I dokąd prowadzi, czy sam siebie zgładzisz Jedno życie masz, odstaw to przez co tracisz /2x
[Sokół:] Ona miała ochotę i fajną dupę Chłopak grzał puchę, a koleżanki głupie Wyciągały ją na libacje A potem skomlały że miał rację Jak w ruch poszedł tłuczek To nie opowieści z krypty Śródmieście dystrykt w ty mieście co nosi te blizny Pizdy sa mokre jak dzieje się źle Bo kręci je przemoc, ryzyko i grzech Wiesz, ona miała siostrę bliźniaczkę Tej nie wabił mrok i poszła w grubą edukację I pracowała ciężej niż inni Jej blok stał kurewsko daleko od willi Nie znały ojca obie, matka tez nie Zareagowała Jak ty, jak w gówno wdepniesz Nie miała fantazji wiec nie skończyły w beczce Patrzyły latami jak jebią ja leszcze Każdy swoje wnioski wyciąga I może chcesz wyrwać się a może zostać Wiesz, każdy niesie krzyż swój I one we dwie są przykładem instynktu gdzieś Kiedy połamana ta pierwsza wjechała na oddział Leczyła ją siostra bliźniaczka I chu* gdyby finał był tu A ciągnie się smród i wartka jak Wisła jest akcja Ordynator po słowie był z dobrą Zaliczka za salę i suknia z koronką Profesor z rodziną, z korzeniem i herbem Ale nigdy nie słyszał o jej siostrze mizernej O matce kur*, ojcach dziesięciu I jak się dowiedział no to było po przyjęciu Bo wszystko wybaczył by jej lecz nie kłamstwo Nieście krzyż swój dalej drodzy państwo.