Nie ma już nic, co przynosi mi radość Zbieram pierdolone myśli w całość A nie wiem ile mi jeszcze zostało Bo zaczyna gotować się we mnie krew Wychodzę z domu wkurwiony rano Mam przed oczami znowu tak samo Idę powoli rozglądam się w koło Nie widzę żadnych złotych drzew Nie interesuje mnie nic mordo Bo nie mogę pisać i wymyślić coś Jebany dzwonek w telefonie Przypomina, że dzwoni po zwrotkę ktoś Mam kilka sztosów do wyjęcia wkrótce A zawieszam się przy skrzynce na furtce I grzebię w tych jebanych awizach Szukam listu od ciebie, ale nie ma go Znowu jestem winny jakiś hajs To jest mój najgorszy nałóg Najgorszy po nim jest jebany kac Który trwa cały czas Właśnie jadę teraz po szmal Kocham chwile, gdy biorę go w garść Skurwysyny to takie proste Wracam do jej łóżka, idziemy spać!
[Pezet:] Dobrze wiesz jak to jest grubo przewieźć się z flotą Chcieć się wozić zajebistą gablotą Późną nocą pić, nie mieć po co żyć Poza forsą nic nie chcieć tak mocno Rano trudno się ocknąć Nocą wódka z koko miks ostro Kluby z kartą VIP-owską tam Dupy z twardą ripostą, ah Musisz pożyczyć kwit nim nadejdzie świt Nie poderwiesz nic na twoje konto Bo to tak jak by chcieć mieć WRX A zapierdalać tu Oplem Corsą Myślisz o tym od paru dni Bo chcesz być tylko na haju z nią I dużo palisz, i mało śpisz I musisz kurwa pożyczyć sos Mówi ci to wewnętrzny głos Bo kochasz trzymać w garści banknoty I w sumie jest tak też wtedy Gdy wcale nie masz akurat tak mało floty I zwykle to oznacza kłopoty Na mieście ktoś mówi o tym Ale i tak weźmiesz ten hajs za procent Bo to dla ciebie najmocniejszy narkotyk Kładziesz flotę na stół I widzisz, że ona też chce to mieć I wydajecie tą flotę na full I rano nie wiesz znów gdzie to jest I potem musisz pożyczyć znów Bo banknoty nie lecą z drzew I znowu jesteś krewien jakiś sos Kurwa mać, S.O.S
Znowu jestem krewny jakiś sos Na mieście ktoś mówi o tym Jestem teraz na haju z nią Gdzieś daleko stąd Trzymam w ręku mój cały hajs Chcę jej powiedzieć o tym Że cały czas brakuje mi forsy A chcę pić i palić...