Mój ból, nic o nim nie wiesz leszczu, Gdybyś go czuł, nie gadałbyś bez sensu, Mój ból, żyjemy jak pies z kotem, Przychodzi do mnie zawsze, kiedy ma ochotę, Mój ból, jak nieproszony gość, Wbija się na krzywy ryj, chociaż nie chce tu go, Jak pozbyć się go mam, nie wiem, Jesteśmy zdani na siebie, mój ból.
Jest jak cień, całe życie w cieniu mnie, Jak płomień płonie wciąż, owijamy jak wąż, Jest tu kiedy chcę, zanim przychodzi stres, Raz jak brat, raz jak kat, kiedy przyciska mnie, Zdejmuje uśmiech, nakłada ból i nawet w półśnie chce żebym go czuł, Nigdy nie zniknie jak na ciele blizna, Mój pierdolony, osobisty terrorysta, mój ból, To najgorsze co ma jak płynąca krew prosto z rozdrapanych ran, Jest jak przyjaciel z którym blisko, Gdy leże w jego towarzystwie spadam nisko Kosa pokazał mi jak ciągnąć mam nosem żar, Sensem był, każdy gram, który dawał mi hart, Nie dziw się, kiedy milczę jak grób, Zabiłbym tą kurwę gdybym tylko mógł
Mój ból, nic o nim nie wiesz leszczu, Gdybyś go czuł, nie gadałbyś bez sensu, Mój ból, żyjemy jak pies z kotem, Przychodzi do mnie zawsze, kiedy ma ochotę, Mój ból, jak nieproszony gość, Wbija się na krzywy ryj, chociaż nie chce tu go, Jak pozbyć się go mam, nie wiem, Jesteśmy zdani na siebie, mój ból.
Kurwa mać, to jest życia syf, A nie żadem celuloidowy kit, Mój ból, chcę go zabić lecz zawsze tu będzie, Dlatego rąk nie mam we krwi a w atramencie, Czuję się jak pod ścianą, ty widzisz dobro w ludziach, Świat jest w porządku, dla mnie to iluzja, I wybacz, że za dużo nałożę sobie na talerz, Bo wiesz, nie zawsze szanse miałem, Wiem jak to jest chodzić boso, życia błoto, Wiem jak potrafi przylgnąć fałszywy osąd, Po bliznach na skórze, jak po fakturze mapy, Zapisane życie, nie jeden losu kaprys, Nikt z nas nie jest zły, nikt nie jest doskonały, Każdy z nas jest w coś uwikłany, Idź swoją drogą, w wrogów wbijam chuj Kto uratuje mnie przed samym sobą, mój ból.
Mój ból, nic o nim nie wiesz leszczu, Gdybyś go czuł, nie gadałbyś bez sensu, Mój ból, żyjemy jak pies z kotem, Przychodzi do mnie zawsze, kiedy ma ochotę, Mój ból, jak nieproszony gość, Wbija się na krzywy ryj, chociaż nie chce tu go, Jak pozbyć się go mam, nie wiem, Jesteśmy zdani na siebie, mój ból.