Znów buty, buty, buty, tupot nóg I ptaków oszalałych czarny wiatr. Kobiety stają u rozstajnych dróg, Piechocie odchodzącej patrzą w ślad.
Czy słyszysz? Werbel, werbel, werbel gra. Żołnierzu, żegnaj ją, przeżegnaj ją! Odchodzi pluton, tylko mgła i mgła I tylko przeszłość nie zachodzi mgłą.
A męstwo nasze gdzie, na miły Bóg, Gdy przyjdzie wracać na rodzinny próg? Kobiety za pazuchę kładą je Jak pisklę, ukradzione nam we śnie.
A gdzie kobiety nasze, powiedz, gdzie, I gdy nadejdzie wytęskniony dzień? Witają w progu nas i wiodą tam, Gdzie wszystko nasze ukradziono nam.
A nam nie łzy, nie załamanie rąk, A my z nadzieją w nadchodzące dni. A pośród pól żerują stada wron, A pośród lat echami wojna grzmi.
I znów w zaułkach buty, tupot nóg, I ptaków oszalałych czarny targ. Kobiety stają u rozstajnych dróg, W żołnierski podgolony patrzą kark.
Kobiety stają u rozstajnych dróg, W żołnierski podgolony patrzą kark.
A przecie mi żal
co było nie wróci szaty rozdzierać by próżno cóż każda epoka ma własny porządek i ład
a przecie mi żal że tu w drzwiach nie pojawi się Puszkin tak chętnie bym dziś choć na kwadrans na koniak z nim wpadł x2
dziś już nie musimy piechotą się wlec na spotkanie i tyle jest aut i rakiety unoszą nas w dal
a przecie mi żal że po Moskwie nie suną już sanie i nie ma już sań i nie będzie już nigdy a żal x2
pozdrawiam i wielbię mój wiek, mego stwórcę i mistrza pojętny mój wiek zdolny wiek mój chcę cenić i czcić
a przecie mi żal że jak dawniej nam śnią się bożyszcza i jakoś tak jest że gotowiśmy czołem im bić x2
no cóż nie na darmo zwycięstwem nasz szlak się uświetnił i wszystko już jest cicha przystań, non iron i wikt
a przecie mi żal że nad naszym zwycięstwem niejednym górują cokoły na których nie stoi już nikt x2
co było nie wróci wychodzę wieczorem na spacer i nagle spojrzałem na Arbat i ach co za gość
rżą konie u sań Aleksander Siergiejcz, przechadza się ach głowę bym dał że już jutro wydarzy się coś x2