Oni pokazali jak mam żyć, ja chyba nie chcę tak, którędy iść, dzisiaj pieprzę ich świat, nie mam nic, z krzyku tylko zdarte gardło, ale nim wstanie świt po cichu powiesz że było warto. Tu nie ma nic za darmo, chcieliśmy wolności, tak bardzo jej pragnąc, pierdoląc ten pościg, po hajs, co masz wiele możliwości, masz sos? Na stos, miłości nie wymienisz tu na banknot. "Dorośli" - mówią mi – "dorośnij", wielcy kreatorzy szarej prozy codzienności, do mdłości, mam dość ich, i mam wątpliwości w ludzi, a ten świat nie jest dla nas i na pewno nas nie kupi tu dziś, studzi hałas zanuci budzik, byś ze snu się obudził i zobaczył, że to działa, żebyś wiedziała, to nie są puste nuty dla nas, życie to coś wiecej niż kult nauki przetrwania.
Puk, puk, znowu puka na złość coś, puk, puk, chce przekroczyć próg i mnie dotknąć, puk, chyba nie da mi odpocząć, nieproszony gość o nim mówią "Samotność". Puk, znowu puka na złość coś, puk, puk, chce przekroczyć próg i mnie dotknąć, puk, puk, chyba nie da mi odpocząć, nieproszony gość, o nim mówią "Samotność".
Znasz to uczucie gdy nie wierzy w ciebie nikt? Musisz uciec, ale nie wiesz którędy masz iść i gubiąc kluczyk gubisz ich, nie mów nic, zanim runie domek z kart w piach i ostatkiem sił namaluję rap na kartkach. Ty daj mi żyć i pozwól być sobą, na przekór wszystkim tym, którzy nie mogą, idąc obok, widząc pogoń, pchają się do środka, jak w ogień , zanim skończy się historia i zgaśnie płomień.
Puk, puk, znowu puka na złość coś, puk, puk, chce przekroczyć próg i mnie dotknąć, puk, chyba nie da mi odpocząć, nieproszony gość o nim mówią "Samotność". Puk, znowu puka na złość coś, puk, puk, chce przekroczyć próg i mnie dotknąć, puk, puk, chyba nie da mi odpocząć, nieproszony gość, o nim mówią "Samotność".