Wiedziałem, że droga którą podążam prowadzi mnie do samozniszczenia Chciałem inaczej żyć Normalna praca, rodzina, dom Uległem jednak pokusom A jedyny sposób żeby uwolnić się od pokusy... to jej ulec Nie dotrzymałem słowa Słowa danego samego sobie Nie miałem już odwrotu Zmierzałem donikąd Moim przyjacielem stał się strach, Strach przed samym sobą
Tak to zwykle się kończy?
Miał parszywe dzieciństwo Trzymał się poza domem Lubił kraść i rozrabiać Ale o tym za moment Jego ziomek był spoko, towar na porcje dzielił Tak się wciągnął w interes że go w końcu zamknęli Chłopak był samotnikiem Chciał by dano mu spokój W swoim życiu uczciwie nie przepracował roku Nie był gotów na zmiany, fortuna mu się śniła Ta historia z ziomeczkiem nic go nie nauczyła
Brat się wziął wyprowadził Matka jedynie piła W Swojej roli raczej się nie najlepiej sprawdziła Ojciec św. pamięci, odszedł chyba gdzieś w maju Nie miał żadnych słabości poza życiem na haju Chłopak wziął się pogubił, zabrał się za rozboje Brak obecności brata też zrobiła tu swoje Oczy miął pełne żalu, nie ze wszystkim się godził Lecz był sobą, a nie kimś za kogo chciał uchodzić Miał kłopoty z policją, lubił gwizdać na palcach Skończył tylko 3 klasy, no i jeden kurs tańca Coraz częściej popijał no i zadzierał z prawem Nie przeczuwał, najgorsze miało dopiero nadejść
Tu rosną zła kwiaty Wóz albo przewóz Niosą łzy a nie radość Wyjdź tym faktom naprzeciw
Chłopak zaczął coś pisać Stwierdził że to jest to Kiedy składał te wersy nawet nieźle mu szło Jednak zwątpił po czasie, notes odstawił w kąt Bo nie spotkał nikogo kto by podał mu dłoń Zaczął ścigać go sąd, on nie lubił się żalić Za tą cechę to przyznasz, że go trzeba pochwalić Raz podpalił garaże, te nieopodal bloków W zawieszeniu miał w sumie jeszcze kilka wyroków Kiedyś ukradł samochód, lecz niestety miał pecha Policyjna zasadzka; daleko nie ujechał Wyciągnęli go z auta, spałowali po nogach Kiedy leżał tak skuty nawet nie protestował Wziął napisał do brata, że mu wszystko się pieprzy Że ma dość tego życia i jest w areszcie śledczym Tamten mu nie odpisał, po prostu go przekreślił Chłopak bardzo to przeżył no i zwątpił do reszty Prześcieradło miał mocne, gdy zrobiło się ciemno Anioł Stróż w tamtej chwili chyba poszedł się zdrzemnąć Tak to zwykle się kończy Wyjdź tym faktom naprzeciw Pewnie przyznał by racje, gdyby się nie powiesił
Tu rosną złą kwiaty Wóz albo przewóz Niosą łzy a nie radość Wyjdź tym faktom naprzeciw
Gdybym wiedział, gdybym potrafił pokonać samego siebie Gdyby opuścił mnie strach Strach przed życiem i szczęściem W tej ostatniej drodze głupców, kłamców i straceńców Nie będę sam Podąża za mną setki mnie podobnych Szukających ucieczki Ucieczki przed samym sobą Tak to zwykle się kończy