Witam braciszku ponownie na scenie Zawsze koleżko będę popierał podziemie Mam sumienie, które żyje i nie daje mi zasnąć Moi ludzie są ze mną, co do tego mam jasność Kiedy miasto zasypia, tak naprawdę to nie śpi Są tu słabi i silni, są też gorsi i lepsi Tego nie da się streścić, trzeba żyć by to pojąć Tutaj giną bez wieści ci co życia się boją Już niektórzy poznali co oznacza ten dotyk Miasto daje nam szansę i funduje kłopoty Wypisane to wszystko widzę na ludzkich dłoniach Ja nie muszę się wspinać po niczyich ramionach Możesz tego dokonać, iść z psami na układ Tylko wtedy z pewnością już nie doczekasz jutra Możesz tego dokonać i jak kurwa się poczuć Tylko miasto na pewno na to nie przymknie oczu
Poznałeś prawdę, tu nic się nie ukryje To miasto, to żyje Choć masz wybór, to wpadasz w to po szyję To miasto to żyje Nie jeden ziomek już w kryminale gnije To miasto, to żyje Co Cię nie wzmocni to z pewnością zabije To miasto, to żyje
Bezduszne miasto sprowadza Cię w parter Możesz zarobić, ale tylko fartem Nie jesteś Bogiem, nie licz na więcej Miasto tym żyje i wciąż brudzi tobie ręce Wchodzisz tu boso, wychodzisz w Nike'ach O wpływy walczy nie jedna szajka Chociaż jest ciężko, nikt z nas nie klęka Nie raz budziłem się z krwią na rękach Ty nie dowierzasz i przecierasz oczy Zobacz człowieku, ta gra tu się toczy Ponosisz klęskę w walce ze stresem Mnie już nie znajdziesz pod tym adresem Nie jestem z tych co w tyle zostają Często nie wiedząc dokąd zmierzają Ja gram o wszystko, daję Ci słowo Zawsze do końca, bezwarunkowo
Poznałeś prawdę, tu nic się nie ukryje To miasto, to żyje Choć masz wybór, to wpadasz w to po szyję To miasto, to żyje Nie jeden ziomek już w kryminale gnije To miasto, to żyje Co Cię nie wzmocni to z pewnością zabije To miasto, to żyje
Chciałbyś zdobyć sukces, zarobić w chuj siana Tego miasto z pewnością nie przewidziało dla nas Ciężko dotrzymać tępa za płynącymi łzami Już nie raz zawaliłem z tego życia egzamin Ty ogarnij się brat, taka jest moja prośba No i później daj znać, jak już zamkniesz ten rozdział Mówisz martwym językiem, przemów do nas jak człowiek Pierdolony kryminał ciągle spędza sen z powiek Mówi do Ciebie zbuntowany syn boży Jeśli coś się rozsypie, później ciężko to złożyć I tutaj na twoją korzyść przemawiają dziś ziomki Od łatwego zarobku raczej nikt nie odstąpi Czasem wszystko pomyślnie, czasem jebana farsa To to miasto co wszystkich owija wokół palca Dobrze czy źle to i tak jesteś za nim Jeśli można stąd uciec to jedynie myślami
Poznałeś prawdę, tu nic się nie ukryje To miasto, to żyje Choć masz wybór, to wpadasz w to po szyję To miasto, to żyje Nie jeden ziomek już w kryminale gnije To miasto, to żyje Co Cię nie wzmocni to z pewnością zabije To miasto, to żyje