Była na wyciągnięcie dłoni Chociaż do tego się nie przyzna Śmieszność czekania chciała chronić Chociaż mawiała, że mężczyzna Potrafi tylko złamać serce Rozrzucić rzeczy, trzasnąć drzwiami Ona od życia chciała więcej A jednak śniła cię nocami
Mówili, że nie była święta A jednak ciągle ją pamiętasz
Mówiła, że z kamieniem serca Łatwiej, bo przecież nikt nie zrani Tego kto w sercu nie ma miejsca Na głupią miłość, głupią pamięć
Mówiła że do szczęścia trzeba Jej tylko marzeń i dziur w niebie Lecz gdy dotknęła wreszcie nieba Nie chciała zostać tam bez ciebie
Mówili, że nie była święta A jednak ciągle ją pamiętasz
Gdy ja zapytasz, pewnie skłamie Wie, że się czasu nie da cofnąć Kimkolwiek byłeś wtedy dla niej Kimkolwiek byłeś… gdy samotność
Oszukiwała w obcych rękach Tanio kupując zapomnienie Mówili, że nie była święta Lecz nie dodali, że przez ciebie.
Mówili, że nie była święta A jednak ciągle ją pamiętasz