Niepotrzebnie wiatr przegania, smutne mysli w mojej glowie Pod tym samym przeciez sloncem, bedzie pachniec nam powietrze Ja z ksiezycem porozmawiam, on dobranoc Ci wyszepcze Nic mi wcale nie zabralas, wszedzie zawsze jest za blisko Znacze z Toba moj widnokrag, a wiec znaczysz dla mnie wszystko I nie wazne co przede mna, lecz co w srodku teraz nosze Czasem tylko chlod owieje, wiec o Twoj ogien Cie poprosze
Gdy Cie zobacze, Gdy swiat sie rozplacze I chwyce za rece I bede chcial wiecej Radosnej nadziei, niech wiatr mi przywieje Moja milosci ja juz sie nie zmienie
Zgadnij co mi przypomina, blekit nieba nad glowami Nie ucieklas tak daleko, wciaz Cie czuje pod palcami Znow pomacham Ci w bezruchu i zanuce cos milego Wiem, ze znowu mnie odnajdziesz, nie uwierze w nic innego Woda w rzece podpowiada, ze u Ciebie czas juz plynie Moze u mnie tez sie ruszy, moze popchne go przez chwile Juz nie jedno przejsc musialem, a to tak proste sie wydaje Wiec dlaczego musze usiasc, gdy zadaje to pytanie
Kiedy znow Cie zobacze Kiedy swiat sie rozplacze I pochwyce za rece I nie puszcze wiecej Slonce twarz Ci otuli, skradnie z oczu zmartwienie Moja milosci ja juz sie nie zmienie