[Zwrotka 1: VNM] Jedenaste piętro, na tarasie ciemno Tnę to jak stolica ta w mroku ginie Kontur budynków w oddali poszarpany jak EKG typa na kokainie Ta, poszarpane myśli, towar banie sczyścił Elektryczne sygnały między synapsami tutaj robią z czasem wyścig Znowu tu nie jestem sobą, zatruć znowu dałem krew demonom Niebezpieczne miasto, nocą jest De Mono Znajomi mieli wpaść, ale niech nie dzwonią Ta, bo właśnie wyjąłem jej zdjęcie Całe czarno-białe, a ma czerwone usta, moje jedyne zdjęcie I do końca wieczoru każdą czerwień czuję lubieżnie jakbym cierpiał na synestezję Za dnia nie myślę o niej Ale gdy robi się ciemniej zaglądam w butelkę Zastanawiam się sam co by było gdyby Ale za to siebie nie winię Gdybym pamiętał jak ma na imię
W jaźni płynę na bezkres oceanu Czuję się samotny; Nosferatu Bezsens, przed sekundą nie chciałem żeby wpadał mi ktoś na chatę I chcę obudzić się trzeźwy się, niekoniecznie z rana Więc xanax (xa-na, xa-na, xanax)
[Refren: Tomson] (x2) Krążą wokół, wiedzą czego mam się bać Nocą spokój, więc uciekam zabić strach Niewyraźny jak sen Tak dzień za dniem snują się tu za mną jak cień
[Zwrotka 2: Ten Typ Mes] Żbiku to nie żaden diabeł Wspak, potrzebny Ci łeb aid Apteczka wypełniona innowacyjnymi ideami, Ty wierz w nie Kiedy kombinujesz negatywnie, cóż w logo Batmana dostrzeżesz zawsze Rozdziawione żółte zęby i czarną paszczę Tego typu schizy dotyczące dopatrywania się strachu to repetytywny epizod Kiedy mam duszy na ramieniu schiza, myślę, że inni ją widzą Widzą, widzą, widzą jak pagony W mundur obleczony przez moje demony Są tacy, co chętnie by mnie obdarli ze skóry, obdarli ze skóry Szybko zaczęliby zaszywać z powrotem ten widok ponury Żyłem jak niemal szczęśliwy żul, szczęśliwy żul W basenie mojej wątroby mogłeś utopić Beatlesów; Liverpool Jest nadzieja, dawniej demonów było więcej Spotkałbyś mnie back in the days kazałbyś nagrał \"Trzeba Było Zostać Księdzem\" Dziś czuję, że to tylko we mnie, nic na zewnątrz Na górze burze, na dole Dawkins, mam siłę demony przegnać (Mam siłę farmazony przegnać Na górze burze, na dole profesor Dawkins demony żegna)