Słońce nad stadniną W końską grzywę chowa twarz. Wstęgą nad łąkami Jeszcze się unosi mgła. Stoją napięte Jak strzała, gdy drży, Nim cięciwy świst Znów do lotu ją poderwie.
Konie, dumne konie Zasłuchane w szumy traw. Lekkie i swobodne Jak na czystym niebie ptak. Kiedy tak patrzę - Do biegu się rwą. Chciałbym uciec stąd, Chciałbym gnać za swą tęsknotą
Tam, gdzie lśni horyzont, Drga niebieską linią Wprost w otwarte wrota chmur, Siwych chmur. Tam, gdzie w kuźni słońca Dzień powstaje nowy, Gdzie wytycza drogi rytm, Serca rytm.
Konie, dumne konie W blasku wstającego dnia. Czułe i szalone - Czemu was uwielbiam tak? Nieraz poniosą, Poniosą jak wiatr. Czasem bywa tak Jak z dziewczyną, jak z dziewczyną ...