Wieczór Chwila wypełniona ciszą Siedzisz ciepłą smugą światła owinięta Wokół sączy się pomarańczowa słodycz pod firankami rzęs dwa nieba zasłonięte
Czekasz a mnie żal tę chwilę burzyć milczę o pracowitym dniu nie wspomnę to bitwa nieskończona I zamiast słów twój wizerunek badam w ciszy choć tęsknię zwlekam z zamknięciem cię w ramionach
Zostań jeszcze tak i nie podnoś powiek niech melancholii chmura się rozpłynie w końcu pomilczę jeszcze w sobie jak nie wyłuskany orzech wartownik ciszy i dozgonny twój obrońca
Wiem że i ty ochronisz mnie najmilsza i z błędnych myśli wyprowadzisz lasu I że obdarzysz moje zapatrzenie błękitem i bezmiarem stojącego czasu
Nie czekaj więc na potok słów brzęczących mile upiększać nam nie trzeba piękna bo logiczne Poezja rytm to żywy tętna młot bijący co źródłem tryska w niebo gdzie miłość wiecznie romantyczna