A jednak byliśmy do siebie tak podobni Z całą naszą mizerią penisów i wagin. Z bijącym mocno sercem w strachu i rozkoszy, I nadzieją, nadzieją, nadzieją.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni, Że leniwe smoki przeciągające się w powietrzu Musiały nas uważać za braci i siostry Bawiących się zgodnie w słonecznym ogrodzie, Tylko my o tym nie wiedzieliśmy, Zamknięci każde w swojej skórze, osobni, I nie w ogrodzie, na gorzkiej ziemi.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni, Mimo że każde źdźbło trawy miało własny los, Każdy wróbel w podwórzu, każda mysz polna. A niemowlę, które dostanie na imię może Jan, może Teresa, Rodziło się na długie szczęście albo na wstyd i cierpienie Tylko raz jeden, aż do końca świata.