Kochana mamo, to pierwszy i ostatni taki list, Przy którym chyląc głowę podpiszę się jako syn, Nie wiem od czego zacząć, mam w oczach łzy, Choć chłopaki nie płaczą, to chyba żaden wstyd. Chciałbym dziś podziękować Ci za wiarę, W świecie nienawiści, który co dzień poznaję. Tu , gdzie plują mi w twarz prawie na co dzień, I zazdrość każe im by mieszać mnie z błotem. Nauczyłaś mnie, co naprawdę jest ważne, Że prawda jest w ludziach, nie w tym, co materialne. Prawda to więcej niż pełne kieszenie I więcej niż zemsta jest warte przebaczenie.
Niosę w rękach bukiet czerwonych kwiatów, Nim będzie za późno, żeby Ci podziękować, Życie jest kruche i usycha jak róże, Obiecuję Ci mamo, że będę je pielęgnował.
Kochana mamo, wiem, po co dałaś mi upadać, Wiem, że liczyłaś, że nauczysz mnie wstawać. I wstaję za każdym razem jak chciałaś. Uczyłaś mnie tego na wypadek rozstania. Zdaję sobie sprawę z tego jak z każdej lekcji, Choć często wylewam na Ciebie wiele pretensji. Krzyk moich żali do świata często mnie dławi, I wybacz, że wraca do Ciebie to w konsekwencji. Gdy opadnie kurz, a Ziemia stanie w bezruchu, Moje serce wybije dalej rytm Twego serca, Podniosę wtedy z ziemi resztkę okruchów I ruszę w drogę, by kroczyć nią jak zwycięzca.
Niosę w rękach bukiet czerwonych kwiatów, Nim będzie za późno, żeby Ci podziękować, Życie jest kruche i usycha jak róże, Obiecuję Ci mamo, że będę je pielęgnował.