[Słoń] Donatan, to Równonoc, Chada, Sobota, Słoń Demonologia, brat!
[Chada] Obudź mnie zanim umrę, uczyń bym nie był ślepy Wygoń te chore myśli i zmień priorytety W mojej głowie kobiety, każdej nocy znów inna Jakiś pieprzony hardcore, nie sielanka rodzinna Teraz próbuję zasnąć, choć coś nerwami miota Moja dusza uprawia ten pieprzony sabotaż Wykonuję znak krzyża, proszę ja o dyskrecję W zamian czuję niepokój, widzę krzywdy projekcje Nie chcę czuć tego stanu, w odwiedziny umarłych Miały miejsce i nieco ze spokoju obdarły Mój wniosek jest zasadny, proszę o umorzenie Wszystkich stanów nerwowych które gniotą sumienie Znów cholerne upiory czepiają się mych skrzydeł Nie chce groźnych demonów, wolę te dobrotliwe Idę dalej tym lasem, mocno zagryzam wargi Jeszcze chwila i czuję, że wyłoni się z skarbnik To coś jakbym się dławił, znowu myśli karnawał Czemu chcecie mnie zniszczyć, przecież nie macie prawa Ja zadziałam z ukrycia, chociaż smak ich jest gorzki Wezmę zioło i zarzucę jakieś nasenne proszki
[Ref.] Niespokojna dusza we mnie jest, wciąż, Słyszę demony, kiedy śpię... [x2]
[Słoń] Z moich fundamentów wiary pozostała garść trocin Tu ludzie piją więcej niż są w stanie wypocić Życie pędzi jak pocisk, nie jesteśmy już młodzi Już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziw Bez bliskich i rodzin wszyscy bylibyśmy nikim Wóda, narkotyki, przemoc, agresja i krzyki Mam też, swoje strzygi, ciągle stawiam im opór Jak mój człowiek, Szelma Shellerini, wydycham niepokój Jeśli chodzi o wrogów, to jest jeden największy Czort, z którym nie pomoże wygrać siła mięśni Nie pomogą pięści, ból wykrzywia usta Codziennie mu patrze w pysk, w odbiciu lustra Samotność i pustka, rzeczywistość szara Zdeptane sumienie, mara, paranoja, marazm Wielu woli się zalać, bo świat jest zbyt straszny W poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki
[Ref.] Niespokojna dusza we mnie jest, wciąż, Słyszę demony, kiedy śpię... [x2]
[Sobota] To życie popierdala, wiesz? Ale ja Ciągle tu zdaje jakiś test, każdego dnia Jak ty kurwa bojowy chrzest, taka gra Czy Boże może oni mnie, czy to ich ja Kogo z kim, jak i gdzie, byle nie nas I ciągle mi nie zgadza się, jebany hajs Jak ten mój obiecany raj, to nie ten kraj Jedyny kraj, to boom biddy, bye, bye Znów mam przerywany sen, niesiemy rzeź Jak wtedy co wypatrywałem, CBŚ Zawsze było czego się napić, rzadziej co zjeść Zmieniają tylko się etapy, kolejna część I choć to już nie są te czasy, podobna treść Po prostu skurwysynu klasyk, sam wiesz jak jest Niedługo zajebią mnie w pasy, no i cześć Czasami bania kryje że aż można zejść...
[Ref.] Niespokojna dusza we mnie jest... Wciąż, słyszę demony, kiedy śpię... Może to nie sen wiem i otwieram oczy, Ta zjawa za mną kroczy a dzień jest równy nocy..