Wszystko jest stanem umysłu, imperium zmysłów Wynik namysłu, gry logiki i mych słów Plus wir emocji od tantiem po czubki paznokci Podróżuję bez środków lokomocji Jem śniadanie w Langwedocji z albigensami Potem piję bimber z demonami, albinosami Potem żegluję nad falami z albatrosami A wieczorami bajam z duchami, albowiem znam ich Wszystko jest stanem umysłu, tak po prostu Oddycham jak samobójca na przęśle mostu Początek postu często końcem jest karnawału Albo na odwrót - w modzie kalendarz Majów Rysy twarzy pamięta całun ponoć z Turynu Wciągam w nozdrza zapach metalu jadąc z Brooklynu Jak grot driady z Brokilonu lecę ze świstem Zimny wzrok tak jak bryłki lodu, niosę konkwistę To bandyta mikrofonu, głos ostatniego smoka Chrapliwy jak w brand clubie powrót dreadlocka Motyw proroka u źródeł wód świata w progach Wszystko jest stanem umysłu - tak mówi droga
Wszystko jest stanem umysłu Wszystko jest stanem umysłu Wszystko jest stanem umysłu Wszystko jest stanem umysłu
Wszystko jest stanem umysłu, nieważny kraj Twarz ani ciało, nie mam loga jak Naomi Klein Krew w nas gorąca - śpiewał Bajm Ja nie wiem sam w co wierzyć mam, muszę kombajn odpalić sam Obalić gram jak Jozua w święto Pesach Odbicie siebie wiedzę dziś w moich dzieciach W tych kilku prostych rzeczach, kilku prostych słowach Wszystko jest stanem umysłu - tak mówi droga Stonoga sto butów ma, dwa buty ma kot Jestem El Polako, jestem Piotr, jestem tatą Ciągły maraton, myśli bieg, rymów zator Szepcze Platon, cicho szumi klimatyzator Za oknem lato, za oknem pada śnieg Za oknem świat "według łotra" jak Wiśniewski-Snerg pisał Przez starą furtkę wejdź dzisiaj W ogrodzie, gdzie cisza... Wszystko jest stanem umysłu
Wszystko jest stanem umysłu Wszystko jest stanem umysłu Wszystko jest stanem umysłu Wszystko jest stanem umysłu
Tako rzecze Zaratustra, słuchu aparat ustaw Dziś oko bystre, młode - jutro twarz stara z lustra Nawet w alabastrach nie wstrzymasz czasu Wszystko jest stanem umysłu, wracam do lasu Ubogi zasób słów, ciągły dualizm Obyście u swego raju bram długo nie pukali Obyście u swego raju bram... u swego raju bram długo nie pukali