Poznałem przy basenie ją, zamykali open bar Poleciałem do chłopaków napić się zupełnie sam Na bezcłówce, pożyczyłem paszport Kilka litrów, zimny starter i z nimi na miasto Mówiła, ze uciekła z przyjacielem tu na chwile W domu czeka gull wing i szynszyle I o ile złota klatka rozpieszcza ją na co dzień To o tyle jej puentuje każdą kłótnię zimny rozejm Słuchałem tak, barman hoker zabrał z hukiem Wznieśli mnie kompani, zalani, byłem trupem Nad ranem ona z nim, inny błyszczyk inny swag Zimny flow, on na oko tak z 55 Na dziedzińcu mimochodem czule szeptał jej „amor” W założeniu każdy chciał uciec w kilka stron Zwinąłem książkę w ręcznik Wziąłem bilet, wokół historii tłum A żyjemy tylko chwilę przecież
Zakładam okulary – patrzę prosto w słońce Pakuję walizkę, biorę forsę Zakładam okulary – patrzę prosto w słońce Jest nowy dzień, ja stary kończę
Szczere słowa, I’m ill, I love life Kocham życie niezależnie od ponoszonych strat Powiedz brat, ile razy ciernie nogi ranią nam Ile razy podnosimy ciężar nałożonych kar Jesteś sam, Boski plan, czeski błąd, nie Osiem bar pod ciśnieniem uciekamy stąd, nie Jeden ruch, głowy w górę tylko niebo, tylko niebo Tylko ono powstrzymuje nas i my sami kolego Yoko Ono mimo lat, codziennie na fejsie Przypomina innym co dla nas, najważniejsze jest Co dzień test wielokrotne rozwiązanie Kim jestem, co zrobię i kim przez to się stanę Nie bój się, to cię wzmacnia, nie może Nas pokonać Osiągniemy szczęście, to nie zamknięta zona Otwieram ludziom oczy tym co chcą słuchać prawdy Odpoczywam nie uciekam, tak może każdy
Zakładam okulary – patrzę prosto w słońce Pakuję walizkę, biorę forsę Zakładam okulary – patrzę prosto w słońce Jest nowy dzień, ja stary kończę (x2)