Mówiłeś to cud – ogień i lód, wcale się nie bałam. Miałam serce bez dna, niewinny był świat, a ja zwariowałam.
Jak sen zwiodłeś mnie, tak delikatnie, jak sen.
I tylko moje serce wie, jak bardzo chce uwolnić się. Nie rozumiem, gdy kłamiesz co noc, a ja znów rozgrzeszam Cię. To nienormalne jest, w ramionach trzymasz mnie, parę kłamstw mówisz mi. Choć bardzo chciałabym, Nie wierzyć nie mam sił...
Zrobiłeś to znów, teraz kłamiesz jak z nut. Na wszystko masz odpowiedź. Słowa ostre jak nóż kroją serce na pół, a ja nic nie czuję!
Mój sen zwodził mnie – prowadził w ogień, jak ćmę!
I tylko moje serce wie, jak bardzo chce uwolnić się. Nie rozumiem, gdy kłamiesz co noc, a ja znów rozgrzeszam Cię. To nienormalne jest, w ramionach trzymasz mnie, parę kłamstw mówisz mi. Choć bardzo chciałabym, Nie wierzyć nie mam sił...