W brudnym świcie smutnych miast Pełnym wiatrów bezlitosnych Mignie czasem twoja twarz Jak niepewne tchnienie wiosny W przystankowy, zmięty tłum Jakby cisnął ktoś dla żartu Bzu białego bukiet lub Same najszczęśliwsze karty
Matką głupich cię nazwali, nadziejo Ludzie podli, ludzie mali, nadziejo Choć się z ciebie natrząsają, głośno śmieją Ty nas jedna nie opuszczaj, nadziejo! Prowadź nas, nadziejo W ciemny czas, nadziejo W mrocznej mgle wyczaruj Iskrę wiary
Gdy fałszywych fanfar dźwięk Zgaśnie w dali tak, jak żagiel I wypełni głuchy jęk Zakamarki duszy nagie Gdy już tylko walić w mur Z dziką pasją pozostaje Nie rozpaczaj, odłóż sznur Ona istnieć nie przestaje
Matką głupich cię nazwali, nadziejo Ludzie podli, ludzie mali, nadziejo Choć się z ciebie natrząsają, głośno śmieją Ty nas jedna nie opuszczaj, nadziejo! Prowadź nas, nadziejo W ciemny czas, nadziejo W mrocznej mgle wyczaruj Iskrę wiary