Kiedy po raz pierwszy się zakochałam, i po raz drugi i trzeci, ósmy i trzynasty rozkładałam nóżki, rozwierałam ramiona, krzyczałam ajlovju, bierz mnie, chciej mnie, pożądaj mnie, jestem twoja. Zrobię ci kanapki, uprasuję skarpetki, a majtki w sześciokąt złożę i na półce ułożę kolorami, bejbe. Tylko okaż mi odrobinę uwagi. Zmienię się dla ciebie: schudnę, umaluję oczy, ogolę nogi, wytnę irokeza na cipce. Obiecuję. Tylko mnie kochaj, tylko mnie kochaj. Tylko wsadź mi te słowa wszędzie gdzie się da, w każdą dziurę, w każdą szczelinę ciała człowieczeństwa. Tylko obiecaj, że już zawsze za rękę będziemy, żeby inni widzieli jakie mam szczęście u boku kogoś takiego, wszystko jedno jakiego. Jesteś wielki, jesteś bogiem, bo mnie chcesz, bo wierzysz w moje żale i snucie długie, jak to tata nie dawał mi miłości, jak mnie bił i chlał i się go bałam. Tylko mnie przytulaj, bo jestem mała. Niespokojna, bezbronna dziewczynka. Tylko utul mnie do snu...
Najlepiej wiecznego! Najlepiej abyś mnie od razu zabił, zadźgał, zasztyletował, zamordował, udusił, utopił, wbił w serce nóż, wbił w głowę gwóźdź, wbił w nadgarstki żyletki na stałe. Bylebym na stale nie musiała błagać o miłość, na stale, bylebyś mnie kochał. Odwiecznie.
Ale ty milczysz kochanie, jak to kochanieńki, nie kochasz mnie? Nie chcesz mnie? Ja ci ciasto zrobię, loda ci zrobię, zmyje po tobie brudy w zlewie, z kibla wyszczotkuję resztki twojego gówna, a z włosów wyczeszę ci tłuszcz palcami, z życia zabiorę ci wszystko, zeżrę cię, wyssę z ciebie energię calutką, aż padniesz, aż nie będziesz chciał mnie widzieć, słyszeć, znać. Tylko mnie kochaj.
Proszę Cię! Tylko kochaj mnie! Tylko mnie kochaj! Tylko kochaj mnie! Tylko mnie kochaj! Tylko kochaj mnie! Tylko kochaj mnie! Tylko mnie kochaj!