Ostatnie okruchy po śmierci swego boga Zlizujesz czule z zapoconych dłoni On dał ci wszystko, a wszystko jest niczym Pracujesz na grób swój, nic nie mając z tego
Już dawno wygasł ten świat
W głowę masz wbite gwoździe gniewu i wstydu Nakrywasz je płachtą normalnego życia Takiego na pokaz, takiego na wyrost
Już dawno wygasł ten świat
Wolę być wiecznie zbuntowanym dzieckiem Idąc na przekór wszystkim wiatrom życia Wybieram prawdę dla mnie właściwą Patrzę z pogardą na twoja twarz, ostatni raz