Brak mi tchu i na oślep uciekam Sił ostatkiem pazury śnieg rwą Sfora psów mnie osacza z daleka Chcą mnie dopaść, rozszarpać mnie chcą
Ze wszystkich stron niewidzialna śmierć czyha Od wystrzałów powietrze aż drży Gdy na śniegu zraniony wilk zdycha Słychać śmiech, ludzki śmiech Jazgot psi.
To polowanie, to na wilki trwa obława Śmiertelny bieg Skrwawiony śnieg Nadziei brak Charkoczą wściekłe psy, a my nie mamy prawa Granicy przejść czerwonych rozwieszonych flag
Nie lituje się nikt nad wilkami Strzelcom obce ma być drżenie rąk Złudną wolność otoczą flandrami I czerwony zamyka się krąg.
Linii flandr wilk nie może przekroczyć Mały szczeniak już ma to we krwi I pamięta gdy przejrzy na oczy Z wilczych prawd czerwona śmierć drwi
To polowanie...
Umiesz walczyć, a musisz uciekać W strupy z schnięciem na krew twoich żył Za czerwoną granicą cię czeka Nowe życie – tak pragnę byś żył
Nie chcę dłużej być celem ruchomym Nie zatrzyma graniczna mnie żerdź Ozdobiona zakazem czerwonym Przedrę się, lub wykrwawię na śmierć.
To polowanie...
Pełen bólu w przypływie szaleństwa Z tej obławy wyrwałem się w las Usłyszałem siarczyste przekleństwa Linię fladr przerwał wilk pierwszy raz
Brak ci tchu i na oślep uciekasz Wsiąka krew w biały śnieg, czarny piach Nauczyłeś się dziś od człowieka: Życia chęć jest silniejsza niż strach.