Kiedy wchodzę na ten bit w ręce mam Tyskie w puszcze W dupie mam jeszcze kilka piw, a już mikrofon na muszcze Robię dla chłopaków hit, śląski shit, poznasz mnie po łusce F do o do k do u do s na wizytówce Puszczam to w obieg, to będzie chodzić ci po głowie Będzie chodzić ci po głowie w domu, w klubie, w samochodzie i Wszędzie indziej, co dzień, w windzie i na imprze W sensie, że "jaki dziś dzień?", miliony mignięć Wolę być chamem wiesz? Co pochytane jest To pochytane będzie w przyszłości zapewne też Nieprzewidziane. Chcesz wiedzieć co jest grane, nie Wierzę w to, że to jest zapisane w ruchu planet gdzieś Być losu panem chcesz? Przestań mnie wielbić Ja nie przestanę mieć przejebane aż do śmierci Ja nie przestanę nieść przejebanie wielki diament To spływa z ręki, upływa czas, ubywa z butelki atrament Wchodzę na bit to, jakbym miał wszystko Za to kocham hi-hop. Lub: kiedy wchodzę na bit To jakbym miał wszystko wysadzić Kiedy wchodzę na bit, to po to by zabić Jestem terrorystą, yo! Mam przejebane flow i z braku laku Mogę za sobą pozostawić cmentarzysko wack'ów Będę się dalej piał, pływał po tracku Dla rapu robię to tak sobie, bez tematu To tylko słowa, mogę nimi czarować Twoja w tym głowa burzyć i budować od nowa coś Zaryzykować, nie chować głowy w piasek Zachować klasę, spróbować zrobić coś przed czasem Sprawdź to! Musi się udać! Dziś wierzę w cuda Masz to jak w banku, stówa! Sprawdź to! Trzeba zasuwać, jak Hayabusa Jakby się walił świat w gruzach