Pamiętasz chłopie ten nowy balet Ja kupowałem te cudne lale Panisko byłem, jadły mi z ręki Towar za papier serwował wdzięki Pojazd za wyjazd, pancerna szafka Odmowa, ptaszek albo parafka Filmy wideo i inne siupy Klawisz, nalałbyś jeszcze zupy?
Dawaliśmy sobie górką szmalec z biurka na podwórko Dawaliśmy sobie górką szmalec z biurka na podwórko
Ja wtedy bracie byłem ajentem Miałem jak inni te same sprzęty Żyłem spokojnie, aż ją poznałem Z głupoty babę wylansowałem Trzy single, longplay i stale trasy W kieszeń nabrałem krytyków z prasy I co mi szmalec? Ona na scenie Klawisz, kochany, załatw widzenie
Dawaliśmy sobie górką szmalec z biurka na podwórko Dawaliśmy sobie górką szmalec z biurka na podwórko
Cisza!
O czym właściwie jest ta rozmowa? Pudło za biznes? Średnia krajowa? Ale ja człowiek, waliza płyt i Tylko maluch, pomyłka, wstyd Kocham muzykę - za to mi płacą Panieniki owszem, ale tak za co? Gdybym ja chociaż obrobił bank Klawisz, puściłbyś Lady Pank?
Dawaliśmy sobie górką szmalec z biurka na podwórko Dawaliśmy sobie górką szmalec z biurka na podwórko
Cisza! Cisza nocna! Pan idzie spać. Klawisz, przyjdź tu poczytać na dobranoc