Dziś znów mnie czeka tankowanie nocą Znów czuje straszny paliwa brak Z nerwów drżę cały i ręce mi sie pocą Gdy sie rozluźni - napełnie sobie bak Nie moge ruszyć normalnie do przodu Ani do tyłu nie wchodzi mi bieg Gdy mnie dopada uczucie głodu Zaczynam trząść się i boli mnie łeb
Tankowanie nocą - troche przed północą Tankowanie nocą bez świadków i gwiazd Kto nocą smaruje - ten bak zatankuje Ten sie nagaruje po dach że aż strach
Ten tank bar mnie trzyma, ja musze być blisko Jak nałogowiec czekać na ten znak Ten tank bar jest dla mnie jak dla Francuza bistro Bez niego jestem detka czyli flak
Znam też ten komfort, gdy wleją mi do pełna Gdy moje gary zaczną wreszcie pić Dwa słowa - nieważna cena Kiedy mi wleją zaczynam wreszcie żyć