Sam nie rozumiem, skąd to mi się bierze, że jestem mitologiczne zwierzę, ni to świnio-byk, ni to koto-pies, w ogóle z innych stron.
Idę, powiedzmy, wieczorem z Arturem i nagle: księżyc wschodzi nad murem, Artur ostrzega, bo dobry kolega: - Nie patrz. - A ja jak bóbr: liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal... liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal.
Wy się nie dziwcie, śliczni panowie, sześć lat po świecie tułał się człowiek, a tutaj Polska i harfa eolska, w ogóle cud jak z nut: liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal... liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal.
A po pogrzebie pod korniszon niech epitafium mi napiszą: Tu leży magik i małpiszon, pod spodem taki tekst: "Liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal... liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal"