Brzegi rozejdą się w dół rzeki zerwane mosty braknie łódki więc nie dojdziecie na brzeg morza co będzie brzegiem tej wędrówki, więc pójdziesz sam zobaczysz w drodze jak czas powiela ludzkie twarze, będziesz dla ziemi pożądaniem i dla pocisków drogowskazem
Drogą od myśli do maszyny drogą od łódki do okrętu skąd idzie, że nie jesteś pewien wierności wymyślonych sprzętów Gdy wchodzisz w las stajesz się drzewem co w twojej ciszy się rozrosło a kiedy nurt przemierzasz łódką wtedy udziela ci się wiosło
Nie znajdziesz obiecanej ziemi od pól polarnych aż po równik i tylko czasem będą chwile, że serce tak jak most zadudni gdy ptak zawraca ku ścierniskom niepokój bruzd rozdajesz polom prześcigniesz ptaka w locie myślą z zazdrości ptakom jest samolot
Warstwice chmur nad twoją głową, obłoków przeorany błękit gdy ziemie niepokoisz ziarnem osiądzie ziemia w bruzdach ręki brzegi rozejdą się w dół rzeki zerwane mosty braknie łódki więc nie dojdziecie na brzeg morza co będzie brzegiem tej wędrówki