Proszę nie mów mi Jak mam żyć Sam wybiorę co najlepsze dla mnie Daj mi sobą być I przed siebie iść Nie twój interes ile razy upadnę /2x
Nie mów mi jak mam żyć Dobrze znam swoje cele Chu* że z nocek sobotnich wciąż pamiętam niewiele Mam telefon w ręce, dzwonię po dostawcę Jak mam bletę to skręcę, nie twoja to sprawka Nie pytaj mnie już ile dziennie palę i ile tego hajsu inwestuję w balet Czuję się z tym dobrze, a bawię się wspaniale Bo co łikend zamykam dolnobrzeskie lokale W chu* mam co myślisz o tej muzyce Mam grono oddanych, nocami dla nich do majka krzyczę Nigdy nie liczyłem na cud, raczej na siebie liczę A gdy wychodzę z domu, pozdrawiają mnie ulice
Proszę nie mów mi Jak mam żyć Sam wybiorę co najlepsze dla mnie Daj mi sobą być I przed siebie iść Nie twój interes ile razy upadnę /2x
To moje życie Ja poznaje ulic zasady Wbijam grot w serce i twoje dziwne rady Ciągła walka między czasem a szczęściem Bo najważniejsze jest znaleźć swoje miejsce Chcę jeszcze więcej, bit spaja się z wokalem Za mało 500, ja spajam się z lokalem Wciąż wlecę dalej, brzeg moje antypody Nie dyktuj mi kroków, sam pokonam te schody Mam dość wiary w siebie, mam grozę wszystkich bogów Mam coś o czym nie wiesz, by wpędzić cię do grobu Mów mi outsider łamiemy tą granicę Bo nasza pasja wychodzi na ulicę
Proszę nie mów mi Jak mam żyć Sam wybiorę co najlepsze dla mnie Daj mi sobą być I przed siebie iść Nie twój interes ile razy upadnę /2x