Księżyca blask, bezsenna noc Za chwilę brzask, po przypalany koc Myślę o jutrze, o tym globalnym syfie Ja mam tu kurwa wytrzymać całe życie Pokazać dziecku prawdziwe wartości Korpo żeruje na ludzkiej naiwności Podzielić, zaszyć, pozbawić intuicji Zawładnąć, zranić, zapomnieć o najbliższych W poczuciu strachu schronić się pod skrzydłem Wypukać z duszy, ujednolicić z bydłem Bawmy się, bawmy, nagich ciał pląs Reklama powie ci, że jesteś gość Pod płaszczem szczęścia ukryty jest ból Konsumuj człowieku aż ci wypali mózg Tradycja w gruz obraca się i już Wczorajszy sen pokrywa gruby kurz Bilon HG niezmienny ma kręgosłup Choć często boso przez polanę ostów Grunt to świadomość co mnie przy swoim trzyma A co najważniejsze Bóg, honor, rodzina
Właśnie tak, podnoszę głowę, patrzę na niebo By choć przez chwilę nie czuć się jak dnia każdego Pytam dlaczego lecz znów odpowiedzi nie ma żadnej Wiem tylko jedno, że zawsze wstanę gdy upadnę Kolejny dzień co łamie plusy Kolejne fakty co zmieniają się w wieczorne newsy Kolejny ziomek dał się złapać w sidła tej pokusy By gonić za pieniądzem zapominając o duszy I jak to ma nie ruszyć gdy świat codziennie próbuje cię skruszyć Gdy słońce już nie daje światła a tylko suszy W tej miejskiej głuszy ja mam otwarte oczy i uszy Ja trzymam pion ziom i nie dam się poruszyć Właśnie tak
Właśnie tak, to jest czas na zmianę A ty odbierz co zabrane, nic za darmo nie dostaniesz Bo tak to jest poukładane A musisz sam o siebie dbać Właśnie tak, to jest czas na zmianę A ty odbierz co zabrane, nic za darmo nie dostaniesz Bo tak to jest poukładane A musisz wszystko z siebie dać
Każdego dnia widzę moich ludzi sfrustrowanych Każdego dnia widzę milion łez wypłakanych Tu każdy dzień w tym getcie zmienia się w szaleństwo Bieda zmienia ludzi w żywych trupów społeczeństwo Właśnie tak dla wszystkich kłamców fuck Jednym kopem wyrwij się z mentalnych krat Właśnie tak mówię ci ziomuś odrzuć kłamców świat Jedyną nadzieją jest nowy ład Dla Boga i rodziny na zawsze pamiętaj By honoru nie splamić na zawsze pamiętaj By horda dumna była na zawsze pamiętaj Fandado gang na zawsze pamiętaj
Znowu pośród miejskiej mgły spadają łby Tych głuchych na jedyną prawdę Choć czasem uderzam to staram się trzymać pion Ziom trzymaj go, bo skończysz na dnie Od kiedy pamiętam to wyglądało to trochę marnie Osiedla wysysały nas niczym kolonie karne Ci co nie skąpili z reguły kończyli w bagnie I to nie stopniowo tylko nagle (właśnie tak) Musisz mieć siłę by w rękach utrzymać to co zdobyłeś By pomóc ziomom w potrzebie, trzymać w ryzach rodzinę Musisz mieć otwarte oczy, znać miejsce i godzinę By zacisnąć pięści i zatrzymać lawinę
Życie to nie bajka nikt za darmo nic ci nie da Nie wiesz co to chłód, głód, nie wiesz czym jest bieda Podziękuj rodzicom, wznieś ręce do nieba Dookoła zawiść powiedz innej drogi nie ma Scena to ściema a hip-hop s