Ten bóg na sztandarach swych armii gotowych na śmierć W ciemności schowany wciąż tkwi Jest ojcem wszystkich tych plemion co z ziemi i krwi Zrodzone zostały by żyć Błyskawicą swą chroni nas wiecznie by istniał nasz lud By drogą ku niebu wciąż szedł Sprawiedliwość okrutną wymierza za zdradę swych praw Ku niemu wznosimy nasz śpiew
Muszę chronić mą wiarę by żyć Muszę walczyć do końca swych sił Muszę wierzyć w magiczny ten świat Muszę wytrwać w tej wojnie o krew Muszę tworzyć by lepszym się stać Muszę niszczyć co gubi mój kraj Muszę walczyć do końca swych sił Muszę chronić swą wiarę by żyć
Muszę chronić mą wiarę by żyć Muszę walczyć do końca swych sił Muszę wierzyć w magiczny ten świat Muszę wytrwać w tej wojnie o krew
Ten bóg na sztandarach swych armii niejedną ma twarz I w mieczach stalowych swą moc Jest dębem starym jak niebo, gdzie płynie nasz krzyk Jak ziemia ochrania nasz byt Niesie śmierć tam, gdzie musi zwyciężać na zawsze nasz miecz Pozwala zdobywać nam świat Gniew jego bronią jest straszną jak straszny jest grom W zemście rzucony by zgnieść