Dałeś mi Panie zbroję Dawny kuł płatnerz ją W wielu pogięta bojach Wielu ochrzczona krwią W wykutej dla giganta Potykam się co krok Bo jak sumienia szantaż Uciska lewy bok
Lecz choć zaginął hełm i miecz Dla ciała żadna w niej ostoja To przecież w końcu ważna rzecz Zbroja
Magicznych na niej rytów Dziś nie odczyta nikt Ale wykuta z mitów I wieczna jest jak mit Do ciała mi przywarła Przeszkadza żyć i spać A tłum się cieszy z karła Co chce giganta grać
Lecz choć zaginął hełm i miecz Dla ciała żadna w niej ostoja To przecież w końcu ważna rzecz Zbroja
A taka w niej powaga Dawno zaschniętej krwi Że czuję jak wymaga I każe rosnąć mi Być może nadaremnie Lecz stanę w niej za stu Zdejmij ją Panie ze mnie Jeśli umrę podczas snu
Bo choć zaginął hełm i miecz Dla ciała żadna w niej ostoja To przecież życia warta rzecz Zbroja
Wrzasnęli hasło wojna Zbudzili hufce hord Zgwałcona noc spokojna Ogląda pierwszy mord Goreją świeże rany Hańbiona płonie twarz Lecz nam do obrony dany Pamięci pancerz nasz
Więc choć za ciosem pada cios I wróg posiłki śle w konwojach Nas przed upadkiem chroni wciąż Zbroja
Wywlekli pudła z blachy Natkali kul do luf I straszą sami w strachu Strzelają do ciał i słów Zabrońcie żyć wystrzałem Niech zatryumfuje gwałt Nad każdym wzejdzie ciałem Pamięci żywej kształt
Choć słońce skrył bojowy gaz I żołdak pławi się w rozbojach Wciąż przed upadkiem chroni nas Zbroja
Wytresowali świnie Kupili sobie psy I w pustych słów świątyni Stawiają ołtarz krwi Zawodzi przed bałwanem Półślepy kapłan łgarz I każdym nowym zdaniem Hartuje pancerz nasz
Choć krwią zachłysnął się nasz czas Choć myśli toną w paranojach Jak zawsze chronić będzie nas Zbroja