Obławy już przeżyłem dwie, dziękuję - dosyć! Zjeżona sierść, zbłąkany wzrok, zmętniała myśl! Wciąż czuję obce wonie, obce słyszę głosy, I innym wilkom nie dowierzam nie od dziś! Lecz jakże trudno jest polować samotnikom! Z łownego zwierza oczyszczono cały las, Poczułem łup - do ziemi głodny pysk przytykam - Wtem straszny ból i stokroć odeń gorszy trzask!
- Strzeżcie się wilki! Strzeżcie się przynęty! Strzeżcie się wilki! Strzeżcie ludzkiej łaski! Zastawił na was wróg zawzięty Potrzaski!
Już moja prawa łapa tkwi w żelaznych szczękach I jej nie wyrwę, choćbym wszystkich użył sił, A królik w pętli - moja zguba i przynęta Czerwone oczy przerażone we mnie wbił! Ale i jemu śmierć pisana - on nie winien! Ten, co zastawił wnyki to dopiero wróg! To z jego marnie zginę rąk, jak zwierzę ginie! Dostanę pałką w łeb nim warknąć będę mógł!
- Strzeżcie się wilki! Strzeżcie się przynęty! Strzeżcie się wilki! Strzeżcie ludzkiej łaski! Zastawił na was wróg zawzięty Potrzaski!
Żałosny koniec - śmierć haniebna - nie dla wilka, Niech królik mdleje w pętli, czeka na swój los! Moja pieśń życia jeszcze dla mnie nie zamilkła! Niejedna przestrzeń jeszcze mój usłyszy głos! Na własnej łapie szczęk zaciskam straszny uchwyt - Ona nie moja już! W niewoli musi zgnić; Już pęka kość i własnej krwi mam pełne żuchwy... Jednym szarpnięciem się uwalniam, żeby żyć!
- Strzeżcie się wilki! Strzeżcie się przynęty! Strzeżcie się wilki! Strzeżcie ludzkiej łaski! Zastawił na was wróg zawzięty Potrzaski!
Słuchajcie głosu Trójłapego, choć z daleka: Krew szybko wsiąka w ziemię, strach zabija czas! Słuchajcie bracia! Wyje do was wilk - kaleka, Trzeba odrzucić to co w nas zniewala nas! I po dziś dzień naganiacz, strzelec, czy kłusownik, Przyzwyczajony do czytania tropów map, Przez zęby mówi - Oto jest wilk wolny! - Kiedy na śniegu ujrzy ślady trojga łap!