Wzrok ku Beresteckim polom Zwrócił, strojąc lutnię swą Złotowłosy Bóg Apollo, Aż uderzył w takiż ton: Powstań, Lechu, powstań! Lechu, a pisany porzuć dzban! Patrz w słoneczko Beresteczka, hajdamaków gnaj!
Dufna w lutni tej akordy, Polska młódź ruszyła w bój, Tłukąc hajdamackie hordy Pod Apolla lutni strój: Powstań, Lechu, powstań! Lechu, a pisany porzuć dzban! Patrz w słoneczko Beresteczka, hajdamaków gnaj!
Patrząc, król zacierał ręce, Gdy kozacki pierzchał tłum; A Apollo w swej piosence Spoił miecze z brzękiem strun: Powstań, Lechu, powstań! Lechu, a pisany porzuć dzban! Patrz w słoneczko Beresteczka, hajdamaków gnaj!
Już niejeden pozbył garła I jak martwy upadł wór; Dzicz w taborach się zawarła - Polskiej młodzi ruszał szturm: Powstań, Lechu, powstań! Lechu, a pisany porzuć dzban! Patrz w słoneczko Beresteczka, hajdamaków gnaj!
Wtem Apollo, grą przejęty, Jął zbyt mocno struny rwać, Które z wielkim świstem pękły: Lutnia wtem przestała grać. I pobiegli znów do dzbanów i do drzemki, i do kart; Zmilkła lutnia - śród kurhanów echo tylko gra.