Usiadł Zaręba przy starym dębie, Bo Drewicz listy przysłał Zarębie; Zaręba czyta - widać po minie, Że wnet odpisze mu po łacinie. Nie mogą spotkać się osobiście, Zatem jedyny ratunek w liście: Listy w rozłące są panaceum, Czas by je wydać w Ossolineum.
Gonię Pana od Kościana, Jak dogonię, może być kaszana; Przy Noteci W moje sieci Pan wleci, Hej! Naskocz mi na ogonek! Już jestem koło Wronek! A Pan jesteś jelonek, I trzonek, hej.
Nie mam Pana Za tumana; Przecie wasza sprawa przechlapana. Nie żyj w stresie, Poddajże się I nie bądź drań. Jestem innego zdania, Lecz skoro pan nakłania Zacznijmy rokowania, U płota stań.
Drewicz z Rawicza skoczył do Czacza, Zaręba z Czacza do Chocza zbacza, Drewicz go w Choczu skleszczyć chciał spiesznie, Ale Zaręba stanął już w Lesznie; Drewicz tam w środę biegł w niepogodzie, Ale Zaręba był już we Środzie, I tak od Śmigla aż do Swarzędza Drewicz z Zarębą czas miło spędza.
Panie Polak, idzie zima; Takiej zimy żaden nie przetrzyma; Będziesz bosy, sinonosy Rwał włosy z łba. Proszę cię, mów za siebie, Ja zawsze się wygrzebię A ciebie, podły zdebie, Mróz zdybie, hu ha.
Pan uparty, To nie żarty, W końcu przyjdzie zwarcie koło Warty; Lekko skłuty zrobisz w buty I spłyniesz Pan. Rozważę to uprzejmie; Pomyślę o rozejmie; Uniżone ukłony Dla żony, pa!
Czy Pan, panie nie przestanie? Niech pan, panie, weźmie na wstrzymanie; Bez trzymanki Stawaj w szranki No ale w mig! Sam tego chciałeś kocie; Już jesteś na wylocie, Czeka cię bezrobocie, la, la, zyg, zyg!
W ten sposób Drewicz całe dwa lata Poza Zarębą nie widział świata; Lecz od zgrzytania stępiwszy zęby, Zaprzestał listy słać do Zaremby. Szwabom przekazał korespondencję; Ci mieli niższą inteligencję, Zaręba stracił więc motywację, No i szlag trafił konfederację.