Nie masz pana nad ułana! A nad lancę nie masz broni, Gdzie uderzy, Moskal leży, Albo wilkiem w stepy goni! Od tej dłoni, od tej broni, Moskal wilkiem w stepy goni!
Gdzie my bijem, gdzie my pijem, Tam mogiły i posucha; Byle przodem, Chrobrych chodem, Koń i ramię to posłucha: Koń i ramię — oj, nie kłamię, Nawet pułki diabłów złamie!
Bo też żwawo, w lewo, w prawo I nie blisko ruszać trzeba, Rąk niewiele, przyjaciele! Lecz kraj wielki dały nieba. Ach, kraj żyzny dały nieba, Więcej chleba niż potrzeba.
Rżą rumaki, znane szlaki I jeżeli Bóg da zdrowie — O, niemylnie będziem w Wilnie, Będziem hulać po Kijowie: Hej, panowie, po Kijowie! Jeśli Pan Bóg da nam zdrowie.
Naprzód Rusi łeb paść musi; A jak nad nim kruk zakraka, Nie zabawim i oprawim Naszą lancą i Prusaka; Hej! Prusaka, nieboraka Spławim Wisłą bez flisaka!
Czy już basta? dziatwo Piasta! O, nie basta! A dukaty? Za dzierżawę i za strawę, Za Wieliczkę i Karpaty! Dalej zuchy, szwabom baty, A kraj stanie po Karpaty.