Eenie-Meenie-Miney-Moe (prod. Bob Air, cuty DJ Ace)
(Jimson) Zagryź knebel, zamknij gębę, nabij strzelbę Z tą buźką pedale jesteś jak biały surfer Kładź się na ziemię, ręce za siebie Nie ręczę za siebie, jebany redneck, witamy w piekle Benzyna w litrach i lina ofiar w ręce Węzeł zaciska szyję aż ścina w beczce nitro Prerię spowiła śmierć, rzeź, dobija ćwiek, iskra Nie pozna cię nawet dentysta Jims, na barkach krew, meksykańska krew Pod Santa Fe, rządzi tutaj kurwa banda trzech Trójka - Tet, Es, Jims jak LSD w El Paso To ty dajesz dupy, dupy nam płacą Hennessy flakon piję przy krzyżu i gadam do zwłok w piachu A te suki mnie pragną jak zwrot podatku Moje suki to tequilla i czterdziestka piątka Czterdzieści pięć milimetrów ma twoja aorta
[Hook x2] Eenie-meenie-miney-moe, poznaj mnie to poznasz zło Jeśli zechcesz wrócić znów to wtedy poczujesz ból
(EsDwa) Nie mam krótkich blond włosów i niebieskich oczu, błąd Mam jeden sposób, żebyś poczuł go - maczetę To nie skalpel, wyjdę stąd z nowym skalpem Zanim zamkną tą knajpę, zstąp ze mną do piekieł Najlepiej mów mi Javron Jesus Christus Z wyglądu nie przypominam ci turystów Jimi, Te-Tris, Es, tres delincuentes W brudne popołudnie wieziemy de la muerte Ta autostrada do nieba zjeżdża pod ziemię Napić się z nami to jak zadławić się płomieniem I nie chodzi tu o ilości alkoholi To tequila, ale z meskaliną zamiast soli Popijam to benzyną i wypluwam płomień Musisz zginąć, potrzebne mi nowe struny głosowe Zagraj z nami w państwa, miasta, miejsca Mariachi, zgadnij co mój DJ ma w case'ach
[Hook x2]
(Te-Tris) Jeszcze przed świtem obudzę cię krzykiem twojej suki Lepka krew na rękach pomoże ci się skupić Pamiętasz? jej bielizna, teraz tylko souvenir Wycieczki z nią po niej, do niej, a potem do ziemi Zabiorę was do Juarez, tam gdzie pijawki są głodne W paszczy szaleństwa, tutaj tracisz rozsądek Patrzysz? oczy otwórz, potem zamknij Bez domu, bez imion, mam tylko modus operandi A ten bagażnik, strach, twoim ostatnim domem Z kolczastym w ustach całujesz pana w koronę Halucynogen poszerza horyzonty Kiedy w El Paso wyrywam ostatni z twoich paznokci Zbrodni Abakus, taka moja algebra Hieny zerwą ci twarz, sępy policzą żebra Smak strachu wbijam w nozdrza oburącz Na skrzydłach nienawiści, moje ostrza to pióro