W deszczu wszystkie łzy, zleją się, nie odróżnisz ich Spłynie cały ból, kałużami cicho w dół
Nie mam już nic x2 Powiedz mi, czemu pukasz znowu do mych drzwi? Czemu ja? Nie mam nic, co mógłbyś zabrać mi
Niech sobie leje deszcz Bo przecież musi gdzieś A niebo pełne chmur Oznacza słońca kres
Wszystko, co we mnie, jest obok mnie Nic mnie tu nie dotyczy Wszystko, co dotkniesz we mnie, poruszy rzekę ciszy Nie ma mnie w twej przestrzeni Nie mogę tego zmienić
Te czarne chmury zasłoniły mnie
I czuję coraz mniej powietrza w moich snach Gdzie zimna róża pachnie jak gorący piach I patrzę w dal, a tam nie widzę dla mnie nic Ja nie chcę trwać, ja pragnę, pragnę żyć
Z całego serca pragnę żyć I chcę być tutaj, chcę tu być
W deszczu wszystkie łzy, zleją się, nie odróżnisz ich Spłynie cały ból, kałużami cicho w dół
Powiedz mi, czemu pukasz znowu do mych drzwi? Czemu ja? Nie mam nic, co mógłbym oddać Ci
Niech sobie leje deszcz Bo przecież musi gdzieś Niech niebo pełne chmur Słońcem zaleje się Niech te kałuże łez Wysuszą w świetle się
Ta wielka burza nie utrzyma się do końca Najciemniej zawsze będzie tuż przed wschodem słońca
Hej Ty, widzisz jak się łamią silne drzewa Takie potężne, a bezduszny wiatr z nimi wygrywa I zawsze z burzą przyjdzie wielkie ochłodzenie I zawsze po tej burzy z tęczą ocieplenie