Budzisz mnie Brudzisz się wciąż Spóźniasz się wciąż - lubię, lubię Cię Świątki, piątki, noce, dnie Poranne kawy samotne I ciągle jeszcze nie wiem czemu lubię Cię
Lecz kiedy do mnie to powiesz Dnia pewnego "escape" Kiedy zechcesz stąd odejść Rozerwę Twoje ciało – będzie boleć! Kiedy dnia pewnego wylogować zechcesz się stąd Zrobię to! Nie mów do mnie "escape", bo nie lubię tego!
Zaniedbujesz – lubię Cię Gdy niczego nie domyślasz się – lubię Cię I kiedy w głowie bzdury masz – ciągle lubię Cię I jeszcze... I toleruję kiedy knujesz, kombinujesz i te obiecanki cacanki Za to jeszcze, nie wiem czemu, lubię Cię
Lecz kiedy do mnie to powiesz Dnia pewnego "escape" Kiedy zechcesz stąd odejść Krew wypiję Twoją całą – będzie boleć! Kiedy dnia pewnego wylogować zechcesz się stąd Zrobię to! Więc nie mów do mnie "escape", bo nie lubię tego!
Lepiej nie próbuj tego! Lepiej nie próbuj tego! Lepiej nie próbuj tego! Lepiej nie próbuj tego! Bo nie lubię tego...
Gdy będziesz na dnie ja wyciągnę Cię Gdy skoczysz w ogień, za Tobą ja wskoczę też Więc trudno - jesteś mój!
Lecz kiedy do mnie to powiesz Dnia pewnego "escape" Kiedy zechcesz stąd odejść Rozerwę Twoje ciało – będzie boleć! Kiedy dnia pewnego wylogować zechcesz się stąd Zrobię to, więc nie mów do mnie "escape", bo nie lubię tego!